piątek, 3 maja 2013

POŻEGNANIE MAGII

Vancouver 03.05.2013



Przedwczoraj dostałam od Andy list pocztowy adresowany do wszystkich jego uczniów. Ale znowu Poczułam się jak ktoś wyjątkowy, bo koperta zawierała dwa listy – jeden po angielsku, a drugi po rosyjsku! Choć, jak mogło by się wydawać, mieszkam w kraju anglojęzycznym i nikt nie musi używać języków, które znam. A jednak. To właśnie nazywa się szacunek!

Poinformował, że zamierza sprzedać swoje studio. Napisał, że jest to trudny etap w jego życiu, bo Grand Ball Room przez 20 lat był jego domem, ale taki miał plan od początku – po 20 latach sprzedać studio. Podkreślił jednak, że nie kończy pracy trenerskiej i jeśli uczniowie będą chcieli, on będzie nadal ich uczył. Planuje też wyjeżdżać z uczniami na różne turnieje do innych miast.

Nie mogę powiedzieć, żebym była w szoku, bo przecież GB jest jego własnością, ale w pierwszej chwili [zanim przeczytałam, że nie rzuca trenerstwa] pomyślałam, że to koniec mojego tańca. Potem się uspokoiłam, bo przypomniałam sobie opinię panującą o nim, jako o trenerze: ''Andy nie rzuca swoich uczniów''. A jednak jest mi bardzo smutno, bo byłam światkiem tego, jak ''umierała'' magia w kilku wyjątkowych, nie tylko dla mnie, miejscach. Zamczysko, Nadliwie, Szkoła Alpinizmu Bogdana Krauze, Petrykozy Wojciecha Siemiona, Tabor GOPRu... I wczoraj na treningu, kiedy Andy zapytał, czy rosyjski w jego liście był znośny, powiedziałam tylko trzy słowa: ''I can't believe! Why?'' Odpowiedział, że 20 lat to bardzo dużo czasu... i że znajdzie inne studio, gdzie będziemy trenować. Ale nie wytrzymałam i się rozplakalam. Próbował mnie przytulić na pocieszenie, ale się nie dawałam. Zaczęłam coś robić mimo łez, żeby się nie rozbeczeć na całego, ale nie bardzo mi wychodziło. Wtedy powiedział, żebyśmy zatańczyli Rumbę [mamy w niej dużo przytuleń] więc nie smialam odmowic. Potem była Cha-cha, ale usmiechalam się znowu przez łzy. Andy przerwał trening, zszedl z parkietu, usiadl i zawołał mnie do siebie. Zaczął powtarzać, że wszystko będzie dobrze, że nadal będziemy tańczyć, żebym się nie martwiła...



Po powrocie do domu napisałam mu w mailu m.in. to:

Przepraszam za dzisiejsze łzy. Rozumiem to wszystko. I to, że to jest twoja decyzja, i to, że 20 lat, to dużo czasu, i to, że jesteś zmęczony... Wiem, że to tylko budynek - ściany... Ale wiem też, że każde miejsce, tworzą ludzie. W GB jest niesamowita magia!

Magia stworzona przez CIEBIE! Wiem, że wielu ludzi też ją czują. Kiedy przyjechałam do GB po raz pierwszy, bałam się wyjść z samochodu Mariny, bałam się, że znowu usłyszę NIE. Ale byłam na to przygotowana, bo bardzo często w moim życiu słyszałam to NIE. Pamiętam, jak pokazałeś nam studio. To było dla mnie jak bajka. Potem powiedziałeś mi; TAK, CHCĘ SPRÓBOWAĆ. To też była magia!

Zdjęcia przy twoim biurze - Otwarcie GB, są dla mnie, wzorzec na to, że każde marzenie może się spełnić.

Tak, moja głowa rozumie, że tak musi być, ale moja dusza - nie. Ale zaakceptuję to w końcu.


Nie możesz sobie nawet wyobrazić, jak bardzo wdzięczna jestem, że chcesz mnie nadal trenować, nawet po zamknięciu GB!



W odpowiedzi dostałam m.in.

Rozumiem twój wielki smutek. Przykro mi, że musiałaś się dowiedzieć o tym tak szybko po tym, jak zaczęliśmy razem tańczyć. Nasz plan przejścia na emeryturę był już na długo przed moim spotkaniem z tobą i nie było odwrotu. I z pewnością mam nadzieję, że będę nadal z tobą pracować. Jak już powiedziałem, postaram się znaleźć inne miejsce dla treningów.

Mimo wszystko, nie czuję się smutny, tylko szczęśliwy, że znaleźliśmy się nawzajem wielkim świecie.

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

MENTALNOŚĆ

Vancouver 29.04.2013

24 kwietnia zawiozłam zaproszenie do Cerebral Palsy Association. Biuro było zamknięte, więc wsunęłam zaproszenie pod drzwi z duszą na ramieniu, nie wiedząc, co się z nim stanie. Po powrocie do domu dostałam od nich maila, że dziekuja za plakat i przekażą informację dalej... Następnego dnia byłam w GF Strong - Centrum Rehabilitacji i zostawiłam tam kolejne dwa zaproszenia. Pracownicy GF przyjęli moją propozycję z entuzjazmem, ale ...
Zobaczyłam kilka osób na wózkach pokazałam zaproszenie, które powiesili na drzwiach i zapytałam ich, czy mogą przyjść. Wszyscy odpowiadali, że nie mogą tańczyć... Myślę, że te osoby: A. Boją wysiłku. B. Nie wiedzą, że jest to możliwe. C. Nie wierzą we własne możliwości.
Wysłałam Andy'emu drugą część choreografii i... chyba przesadziłam! Bo odpisał, m.in. że: ''choreografia DUO powinna być jak najprostsza, pamiętaj, że ci ludzie nigdy nie tańczyli i to może ich wystraszyć''... Odpisałam mu tak:
''Rozumiem. Ja po prostu poznaję inna mentalność. Bardzo chciałabym zachęcić ludzi na wózkach do aktywności i nie chcę nikogo przestraszyć. Ale... Bardzo chciałabym, żeby ludzie na wózkach zrozumieli, że bez wysiłku nic się nie osiągnie, tym bardziej jeśli się jest na wózkach! Prawie każdy ruch sprawia mi ból, ale to nie powód, żebym przestała robić to, co robię''. WSZYSTKO SIĘ WE MNIE GOTUJE! JAK MOŻNA WYSTRASZYĆ KOGOŚ ''ZBYT SKOMPLIKOWANYM'' TAŃCEM?! Z drugiej strony – inna mentalność, inne warunki życia...

wtorek, 23 kwietnia 2013

PRZYGOTOWAŃ CIĄG DALSZY - AKTYWNIEJ

Vancouver 22.04.2013

Od 20 do 28 kwietnia Andy jest na urlopie. A ja jutro, we wtorek, zaczynam tydzień pod znakiem rozwożenia zaproszeń na nasz z Andy'm workshop, bo znajoma powiedziała, że takie rzeczy najlepiej nie załatwiać przez maile, tylko osobiście. Planuję codziennie jeździć do jednej organizacji. Jutro ''na pierwszy ogień'' Cerebral Palsy Association BC, a pojutrze, jeśli nie będzie padać, pojadę do Spinal Cord Injury BC. Potem postaram się odwiedzić sportowców i GF Strong Rehabilitation Centre. Poza tym, zrobiłam po raz pierwszy w życiu krótki, by nie zanudzić ew. zebranych] mix muzyczny specjalnie dla rozgrzewki. Rysuję drugą część choreografii DUO. Jeśli na zaproszenie znowu będzie zero reakcji, to nie wiem już, co robić... 


 

niedziela, 21 kwietnia 2013

TRENER

Vancouver 21.04.2013

Na treningu od wózka odpada część hamulca i ląduje na parkiecie. Co robi zwykły trener? Podnosi i odkłada w bezpieczne miejsce, żebym mogła ''się tym zająć'' po treningu... Nie Andy! Podniósł, sprawdził, Skąd odpadła, najpierw przykręca ręcznie, ale zaraz potem dosłownie biegnie do biura, by wrócić ze śrubokrętem i przykręcić mocniej!!!




poniedziałek, 15 kwietnia 2013

PRZYGOTOWAŃ CIĄG DALSZY

Vancouver 14.04.2013

Dzień przed poprzednim treningiem, Andy poprosił, żebym przywiozła mój drugi wózek. Zdziwiłam się trochę, bo myślałam, że poprosi dopiero po 28 kwietnia, czyli po powrocie z tygodniowego urlopu. Jeżdżę Handy Dart, więc zabranie drugiego wózka nie jest problemem.
W studio Przesiadłam się na taneczny i zaczęłam ćwiczyć sama. Po kilku minutach, zobaczyłam wjeżdżającego na salę Andy'ego. Jego widok wzbudził zainteresowanie trenujących tancerzy. Mnie też, przez ułamek sekundy, ogarnęło lekkie zdziwienie: „...ale jak to?”, bo zapomniałam, że chciał tańczyć na wózku. Nawet siedząc, dbał o wyprostowaną sylwetkę. Najpierw próbował ''poczuć'' wózek, tzn. robił zwroty, obroty, jeździł zygzakiem... potem zaczęliśmy trening i zaczęły się ''schody''. Nasze wózki co chwila się zderzały, raz było za szybko, to znów za wolno. Nic dziwnego, bo nie wystarczy kilka minut jeżdżenia, żeby ''poczuć'' wózek, a tym bardziej żeby tańczyć z drugim wózkiem. Wysłałam ok. 30 maili z zaproszeniem do organizacji zajmujących się wózkowiczami na nasze spotkanie dot. tańca. Znając już trochę tutejszą mentalność o/n nie spodziewam się, że będą walić drzwiami i oknami. Mam wrażenie, że nie lubią wysiłku. A po co się wysilać, jak wszystko dostają, muszą tylko krócej lub dłużej poczekać. Zresztą w Polsce z różnych przyczyn jest aktywna tylko pewna grupa niepełnosprawnych.
Z drugiej strony, Andy nie chciał już zaczynać przygotowywać DUO, gdyby myślał, że nikt nie przyjdzie, bo Oprócz tego, że jest tancerzem, jest też biznesmenem i nie tracił by bez sensu swojego czasu...


sobota, 13 kwietnia 2013

POCZĄTEK PRZYGOTOWAŃ

Vancouver 09.04.2013

Napisałam plan spotkania i narysowałam część choreografii dla DUO. Andy był pod wrażeniem moich pomysłów na choreografię i umiejętności graficznych. Wczoraj był pierwszy trening DUO. Andy [na razie] siedział na fotelu na kółkach. Powiedział, że to ciekawe doświadczenie.


piątek, 5 kwietnia 2013

SUPER PLAN

Vancouver 04.04.2013

Dzisiaj na treningu dałam Andy'emu taki list:

''Wysłałam zaproszenie na nasz trening i linki do video z naszych turniejów do Spinal Cord Injury BC zajmującej się osobami z urazami rdzenia kręgowego. Chyba się zainteresowali, bo zapytali, jak mogą pomoc w promowaniu takiego tańca. Zamieścili moje zaproszenie na swojej stronie Facebook, tutaj
www.facebook.com/spinalcordinjurybc
Pomyślałam, że dobrze by było zorganizować spotkanie dla zainteresowanych osób na wózkach w GB. Moglibyśmy pokazać im jakiś nasz taniec na żywo, na przykład Rumbę lub Sambę (bo na pewno inaczej wygląda to na video, a inaczej na żywo. Bo na video ludzie widzą tylko efekt końcowy) moglibyśmy pokazać kroki podstawowe na przykład Cha-cha z wózkiem, mógłbyś opowiedzieć i pokazać im na moim przykładzie, jak działa każdy ruch i na jakie mięśnie wpływa. Moglibyśmy też przygotować i pokazać im na przykład Walc Angielski DUO. Mógłbyś zatańczyć na moim drugim wózku. Ja przygotuję i narysuję jakąś łatwą choreografię. Jeśli ludzie będą mieli pytania, spróbujemy odpowiadać. Jeśli się zgodzisz, mogę napisać dla ciebie plan tego spotkania. Ile SCI BC muszą ci zapłacić? Jak długo trwałoby to spotkanie? Kiedy możemy to zorganizować?”

Zapytałam, co o tym myśli. Powiedział, że podoba mu się ten pomysł, że będzie szczęśliwy mogąc to zrobić dla mnie, bo wie, jak bardzo mi na tym zależy, jednak nie chce, żeby uważano go za eksperta od tańca na wózkach, bo ja jestem pierwsza i jedyna z jego uczennic na wózku. Ale mogę podawać jego namiary zainteresowanym organizacjom zajmujących się wózkowiczami. Dodał też, że nie weźmie pieniędzy z uczestników tego spotkania. To mogło by się odbyć w trzeci weekend maja.

wtorek, 2 kwietnia 2013

NOSTALGIA

Vancouver 02.04.2013




Ktoś zapytał mnie, czy tęsknię za Krajem, nie wiedząc, skąd pochodzę. Odpowiedziałam, że tęsknię bardzo, kiedy... czuję zapach ogniska.
Myślę, że emigranci XXI wieku nie odczuwają takiej tęsknoty za ojczyzną, jaką czuli ci, którzy opuścili ją sto lat temu. Teraz wystarczy mieć internet, aby porozmawiać z rodziną, a nawet zobaczyć na ekranie monitora twarze znajomych. Mało kto chyba dostaje papierowe listy pachnące egzotycznym krajem – wystarczy bezzapachowy mail... myślę też, że nostalgia nie istnieje dlatego, że zniknęły granice i wystarczy tylko kupić bilet, by wrócić lub odwiedzić Ojczyznę. W dawnych czasach taki powrót groził śmiercią.
Nostalgia jest też tęsknotą za przeszłością. Ja tęsknię za Nowomoskowskiem, gdzie się urodziłam, za tym miastem, które istnieje już tylko w mojej pamięci, za Topolą, którą posadziła moja babcia i pod którą spędziłam wczesne dzieciństwo.

Tęsknię za Polską, którą zobaczyłam po raz pierwszy. Była dla nas przez kilka lat ziemią obiecaną. Tęsknię za pewnymi ludźmi poznanymi w Polsce, a raczej za ich dzieciństwem... Niestety większość z nich zmieniła się nie do poznania. Ale najbardziej tęsknię raz do roku, od połowy do końca sierpnia, a jeśli w tych dniach poczuję ze strony sąsiednich domów, zapach ogniska, z tęsknoty zastygają mi łzy w gardle, bo jak fotografie zjawiają się przed oczami obrazy z dziesięciu lat obozów wspinaczkowych w Podlesicach; kochane twarze, ulubione drogi i miejsca, urywki ważnych rozmów. Wtedy jestem na siebie zła i powtarzam sobie: „Nie możesz przecież mieć wszystkiego! Mieszkasz w super miejscu, masz tutaj o wiele lepsze warunki, masz wymarzonego psa, Jesteś szczęściarą, mając takiego wspaniałego trenera” itd. A jednak zapach ogniska woła mnie w skały! Moja dusza jest podzielona równo na dwie części; po jednej jest muzyka, mozolne treningi, piękne stroje, fryzury, makijaż, spojrzenia widzów i sędziów, a po drugiej są skały, liny, karabinki, siniaki i otarcia olbrzymi wysiłek, a na szczycie poczucie wolności! Mam OGROMNĄ nadzieję, że Kiedyś nadejdzie czas dla mnie na wspinaczkę w Kanadzie...

Wczoraj na treningu poznałam nowe słowa:
contract - contraction
expand - expansion
jerky
Grand impression
I'm impress

piątek, 29 marca 2013

APEL

Zwracam się o pilną pomoc w imieniu NIESAMOWITYCH ludzi!
Większość członków rodziny van der Coghen od kilku pokoleń są ratownikami górskimi odznaczonymi wysokimi nagrodami przez prezydentów RP. Ci ludzie bardzo aktywnie pomagali Fundacji Ducha podczas organizowanych obozów wspinaczkowych dla niepełnosprawnych, na które jeździłam przez dziesięć lat.
27 marca 2013 ta rodzina straciła w pożarze dom i dorobek całego życia. Oto co napisał pan Piotr van der Coghen http://www.facebook.com/piotr.vandercoghen na facebooku: „CZY JA ŚNIĘ JAKIŚ KOSZMAR.? Gdy wybudzałem się w Szpitalu w Zawierciu po świetnie przeprowadzonej operacji… nagle wściekle rozdzwoniły się przy moim łóżku telefony! Gdy pierwszy z nich odebrałem myślałem, że oszołomienie narkozą jeszcze działa. Dowiedziałem się, że płonie nasza historyczna Baza Szkoleniowa JOPR/GOPR Tabor, a wraz z nią wszystko cośmy posiadali…
Spłonęły nasze zbiory Muzeum Ratownictwa i Sportów Górskich zawierające 100 letnie eksponaty historii Ratownictwa w Polsce i Europie. Spłonęły mozolnie zbierane egzotyczne zbiory etnograficzne z całego świata. Spłonęły pamiątki rodzinne, meble i wszystkie rzeczy osobiste Szarotki, Nicole i moje… Dowiedziałem się, że po 40 latach pracy, nie mamy zupełnie nic… zupełnie nic! Smutno nam. Piotr van der Coghen.” O historii Bazy na blogu pana Piotra http://www.piotrvandercoghen.pl/pl/11/blog/31 TYLKO DZIĘKI OPATRZNOŚCI BOSKIEJ nie ucierpiała ich córka mająca Syndrom Downa. Jako ludzie o niezłomnej sile postanowili odbudować to, co stracili. Ale na razie nie mają NIC! Potrzebują WSZYSTKIEGO! Od środków finansowych, poprzez rzeczy osobiste, na pomocy fizycznej przy odbudowie skończywszy. PROSZĘ o rozpowszechnienie tej informacji!

wtorek, 26 marca 2013

WIARA

Vancouver 25.03.2013

Jestem taka szczęśliwa, że Andy wymaga ode mnie coraz więcej! Chciałam tego! Dzisiaj pracowaliśmy nad moją sylwetką, głową i rękoma.
Za mojego ''poprzedniego tanecznego życia'' zawsze miałam niedosyt wymagań. Może dlatego, że nie mogłam sobie pozwolić na prywatne lekcje, a może uznano, że spastyka i atetoza są tak silne, że nie mogę za wiele mogę zrobić. Ale Andy bardzo często powtarza: ''I know, you can doing!'' Wierzy we mnie! To dla mnie najlepszy doping! Jeśli on wierzy, że mogę, to naprawdę mogę! Kiedy byłam dzieckiem, często mówiłam, że czegoś nie mogę zrobić, albo że mi się nie uda, Moja Mama mówiła: "Próbuj!" Ona zawsze we mnie wierzy, ale Mama zna mnie lepiej, dlatego wiara Andy'ego jest inna.

Dzisiaj powiedział takie zdanie: „Kiedy ludzie widzą wjeżdżającą na parkiet na wózku z krzywą sylwetką, myślą: jest niepełnosprawna, ale ok, niech będzie. Dobrze, że coś tam robi... NIE! Ja tak nie chcę! Ja chcę, żeby widzieli TANCERKĘ, a nie niepełnosprawną! Wszyscy moi uczniowie pracują nad sylwetkami. My też będziemy pracować. Wiem, że możesz to zrobić! Rozumiesz?” Zrozumiałam! Aż za dobrze, bo na chwilę poczułam trzepotanie własnych skrzydeł :) 
 
Sprawdziłam dziś w słowniku, co oznacza słowo, którego Andy często ostatnio używa odnośnie Tanga; ''challenge''. To znaczy wyzwanie. Lubię wyzwania! Całe moje życie jest wyzwaniem ...

Kilka dni temu wysłałam mu mój ulubiony filmik z Tangiem w wykonaniu Banderasa i Katyi Virshilas http://www.youtube.com/watch?v=adF1_Xz1VuU a dzisiaj on powiedział, że Katya zaczynala tańczyć jako mala dziewczynka w jego studio i trochę o niej opowiedział.

Moje i Andyego zdjęcia z Grand Ball 2012, Snowball 2013 i UBC Gala Ball 2013 http://www.dancesportimages.com/DanceSport-Competitions

sobota, 23 marca 2013

STATYSTYKA

Mój blog w ciągu roku swojego istnienia był wyświetlany w wielu krajach!

Polska - 757 wyświetleń
Kanada - 313 wyświetleń
Stany Zjednoczone - 214 wyświetleń
Niemcy - 65 wyświetleń 
Rosja - 43 wyświetleń
Korea Południowa - 27 wyświetleń
Wielka Brytania - 23 wyświetleń
Francja - 21 wyświetleń
Hiszpania - 4 wyświetleń
Malezja - 4 wyświetleń

DZIĘKUJĘ!
THANK YOU!
СПАСИБО!

O TANGU

Vancouver 22.03.2013

Wczoraj miałam pierwszy trening Tanga. Uwielbiam ten moment, kiedy zaczynamy tworzyć choreografię od zera. Mam wtedy poczucie, że rodzi się coś bardzo wartościowego, nawet jeśli mało co wychodzi od razu. To jak z rzeźbą albo rysunkiem... wiele kresek, wiele szkiców i z czegoś niekształtnego powstaje jakieś dzieło sztuki. Tak, uważam, że taniec to sztuka! Dwie DIAMETRALNIE różnych osoby, które w codziennym życiu może dzielić wszystko, muszą zgrać każdy ruch, dotyk, spojrzenie... to wymaga olbrzymiego skupienia, zapomnienia o problemach, o bólu fizycznym, cierpliwości i oddania. Dopiero po wielu tygodniach, miesiącach, latach para staje się jednością.
Kategoria Pro – am [nauczyciel – uczeń] ma między innymi tą zaletę, że para wybiera sobie jeden utwór muzyczny do którego trenuje i tańczy na turnieju. To sprawia, że zapamiętuje się każdy takt tej melodii i bardziej się ją czuje. Każda para Solo Routine [nie wiem, jak to przetłumaczyć] tańczy na parkiecie sama. Sędziowie oceniają tylko ucznia.
Jakoś tak od początku jest, że Andy'emu podoba się każdy utwór, który dla nas wybieram. A wygląda to tak; w domu nagrywam kilka [5 albo 6] fajnych kawałków dla danego tańca, przynoszę na pierwszy trening, mówię Andy'emu, który kawałek jest moim ulubionym, on włącza tą płytę i razem słuchamy. A słuchając mojego ulubionego utworu, liczy na palcach takty tak, żebym to widziała, [pod koniec grudnia, gdy zaczęliśmy ćwiczyć Rumbę, narysował każdy słyszany takt za pomocą długich i krótkich linij, by łatwiej mi było zrozumieć, jak powinniśmy się ruszać] pod koniec mówi, że podoba mu się mój wybór. Ostatnio powiedział mi, że mam dobry słuch, którego wielu z jego uczniów nie ma.
Tango, które wybrałam też mu się bardzo podoba. Andy ważnie przegląda filmiki na YouTube z różnych turniejów i pokazów, które mu wysyłam. Wczoraj po raz drugi stwierdził, że w Standardzie wózkowicze mają małe pole do popisu w aktywności [dlatego Standard wolałam tańczyć w DUO – dwie osoby na wózkach. Miałam pełną kontrolę nad cialem i wózkiem] i że on chce zrobić coś innego wykorzystując to, że poruszam się przy pomocy nogi i każdy ruch, który potrafię wykonać. Zapytał, czy rozumiem, co mówi, przytaknęłam, a on na to: ''wiem, że rozumiesz!'' To będzie piękne Tango! Zaczęłam projektować nową suknię. A to muzyka dla naszego Tanga http://www.youtube.com/watch?v=B0urXPA2i4c

wtorek, 19 marca 2013

O WÓZKU, ŻEBY NIE BYŁO, ŻE ZNOWU O ANDY'M :)

Vancouver 19.03.2013

Andy co jakiś czas rozbraja swoim stosunkiem do mnie. Kiedy przyjechałam na trening po UBC Gala, powiedział, że znowu wielu ludzi mówiło mu, jak bardzo im się podobały nasze występy i że następny turniej przed nami, to Pro – am Fiesta http://www.grandballroom.com/news/ w czerwcu, który on sam organizuje. Kiedy Zapytałam, ile kosztuje jeden taniec, odpowiedział, że tak jak na Snow Ball, czyli $60, ale zaraz dodał: „Znam twoją sytuację. Ty się nie martw o pieniądze, tylko tańcz!”

Wczoraj, kiedy jak zwykle w poniedziałki rano przyjechał po mnie samochód Handy Dart http://www.translink.ca/en/Rider-Guide/Accessible-Transit/HandyDART.aspx i kierowca przypinał mój wózek pasami do podłogi, nagle powiedział, że wózek [ten taneczny – przesłany w styczniu z domu z Polski] jest popsuty. Spojrzałam w dół i... znieruchomiałam ze strachu – jedna z rur ramy pękła! Bałam się ruszyć! Dopiero kiedy kierowca wyjaśnił, że rama na razie trzyma się we wszystkich innych miejscach, trochę się uspokoiłam. Ale Pokazałam tą rurkę Andy'emu. On sfotografował to pęknięcie i powiedział, że poprosi o pomoc jednego ze swoich uczniów. A już wczoraj wieczorem [kiedy szukałam w necie warsztaty napraw w Van, dostałam maila, którym napisał, że ten uczeń naprawi wózek, a na moje pytanie o koszt, odpowiedział, że tamten nie weźmie za to nic.
Swoją drogą ten mój wózek taneczny sporo przeżył; kilka razy oboje zaliczaliśmy parkiet, na treningach i na turniejach w Polsce, podróżował ze mną do Holandii [gdzie zdobyliśmy srebrny medal w DUO – taniec dwóch osób na wózkach], przetrwał też wyprawy do Bułgarii [gdzie wyleciał z bagażnika taksówki] podróże z Warszawy do Podlesic, a stamtąd do Ustronia i trasę Warszawa – Kraków – Wrocław [pokaz Salsy u Jose Torresa] – Warszawa, aż wreszcie lot przez ocean do Kanady. Ale o emeryturze ani myśli.
Tymczasem widzę, że Andy stopniowo chce więcej. i... co mnie bardzo cieszy, wymaga ode mnie więcej, niż na samym początku, bo zauważa, że potrafię coś, czego wcześniej nie umiałam, ale rozumie też, że pewnych rzeczy zrobić [na razie] nie mogę. Zajął się min. szlifowaniem każdego mojego ruchu rękoma i klatki piersiowej. Oczy mu się świecą, kiedy wymyśla coś nowego, albo gdy coś mi się udaje!

niedziela, 17 marca 2013

MARZENIE

Przypadkiem znalazłam niesamowite video! Moje marzenie stworzyć coś takiego w Kanadzie! Dla tych ludzi ważny jest każdy, nawet minimalny ruch i gest! Myślę ze to niesamowite pracować w takiej grupie jak ta






 

wtorek, 12 marca 2013

PLANY I OSIĄGNIĘCIA - LIST TRENERA

Vancouver 12.03.2013



Wczoraj, kiedy w ramach minimalnej pomocy, segregowałam numerki miejsc dla widowni, Andy dał mi kartkę z podziękowaniami z Hospicjum Richmond – organizatora Dance with Stars za nasz pokaz Rumby. To było bardzo miłe i przydatne dla dokumentacji na status humanitarny. Poprosiłam go też o krótkie pisemne podsumowanie moim tutejszych osiągnięć tanecznych i już tego samego wieczoru dostałam je mailem...

Kocham Latinę, to mój żywioł! Ale nigdy nie udało mi się zatańczyć dobrze Jive'a i Pasodoble. Są za szybkie. Może kiedyś... Za Standardem nie przypadam, bo zawsze miałam w nim za mało ruchu i brakowało mi kontroli nad własnym ciałem. Jedynym tańcem standardowym, który lubię, jest Tango. Najbardziej odpowiada mi intensywnością emocji. Ustaliliśmy więc z Andy'm, że następnym naszym tańcem będzie Tango. On zgodził się z moim spostrzeżeniem, że w Standardzie wózkowicze za mało się ruszają samodzielnie, całą pracę wykonują zdrowi partnerzy, a to nie jest dobre... Powiedział, że jego [jako trenera] zadaniem, jest dać mi to, czego oczekuję, czyli maksymalnie mnie ''uaktywnić''! Będzie musiał wymyślić coś zupełnie nowego dla naszego Tanga. Jestem strasznie ciekawa

A to list od Andy'ego i w/w kartka...